wtorek, 3 grudnia 2013

Pierwszy feis!

Zwróciliście uwagę, że nigdy nie wrzuciłam na bloga żadnego ciucha? Nie wiem z czego to do końca wynika, ale te zawsze omija mój aparat. Może za dużo roboty przy fotografowaniu? Może za leniwa jestem? Ale tym razem postanowiłam pochwalić się swoim tworem. Mam mały powód do dumy, zwłaszcza, że ten ciuch do mega prostych nie należy (zwłaszcza dla mnie, dla krawcowej-amator). Oto sukienka dosyć specyficzna, którą założyć mogę tylko na specjalne okazje. Sukienka zwana feis'ową.

(fot. feisphotos.ru)

Ale cóż to znaczy ten feis? Już wyjaśniam!
Pewnie stałym czytelnikom (i oglądaczom) mojego bloga mogła zapaść w myśl informacja, że tańczę taniec irlandzki. Mam sobie ot ruchową pasję od ponad dwóch lat i postanowiłam podjąć bardziej sportowe kroki w rozwijaniu tego tańca. Feis to nic innego jak nazwa zawodów tańca irlandzkiego.
Nie dawno miałam okazję w takich zawodach wziąć udział i nie omieszkałam, z tej radości, dobrze się przygotować. Uszyłam sukienkę według własnego projektu oparta oczywiście o dużą ilość praw i reguł 'jaka tak sukienka powinna być'. Tak powstało fioletowo-czarne cudaczne wdzianko, w którym prezentowałam się na swoich pierwszych zawodach ;).




Przyznam, że długo męczyłam się nad marynarką. Wymyśliłam dziwaczny krój, który na początku nie chciał się ładnie układać. Po walkach jednak doszłyśmy do porozumienia ;).
W spódnicę, aby usztywnić przód, wszyty został 3 milimetrowy filc. Nie pytajcie mnie dlaczego przód musi być sztywny - tak jest i już! ;). Prace nad sukienka trwały tydzień.

(fot. feisphotos.ru)

(fot. feisphotos.ru)


Podsumowując, szycie tej kiecki jak i zawody wspominam bardzo dobrze - zwłaszcza, że dwa medale brzęczą sobie teraz na szafce. Po takim zastrzyku adrenaliny mam ochotę na więcej i więcej - dlatego to nie moje ostatnie zawody ;). 

10 komentarzy:

  1. Sukienka wyszła bardzo fajna, może i nie tylko na zawody by się nadała? No i samemu udziału w zawodach gratuluję, pewnie Feis do najłatwiejszych nie należy;)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tylko na zawody. Jak już wspomniałam, spódnica z przodu ma wszyty filc, co sprawia, że jest sztywna i 'ładnie' na boki rozkłada. Na ulicy wzbudzałaby zainteresowanie ;).
      Na tym feis'u było sporo konkurencji, ale udało coś się wyrwać!

      Usuń
  2. Nie miała z tyłu latawca? :) (tej pelerynki od 1 ramienia) Bardzo fajna, no i Twoja własna a nie zamówiona gdzieś ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma, gdyż w pewnym momencie powiedziano mi, że 'powinna być skromna'. To na razie bez latawca ;P.

      Usuń
  3. Gratuluję :) a kiecucha level hard. Ja bym nie umiała. Zauważyłam, że wszyscy jak stoją to mają stopy ustawione przed sobą. Komicznie to wygląda ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! A po dłuższej chwili nogi cierpną :F. Niestety, to jest prawidłowa, wyjściowa, postawa do tańca.

      Usuń
  4. Wow! Zawsze chciałam tańczyć taniec irlandzki, ale moje nogi tego raczej nie wytrzymają :P Ale Kiecka cudna, no i gratulacje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurcze ja tak samo. koleżanka kiedyś pokazała mi jakieś kroki ale okazało się, że jestem beztalenciem... Sukienka kapitalna

      Usuń
    2. Myślę, że zawsze warto spróbować i się przekonać o tym czy da się pokonać swoje nogi czy 'beztalencie' :P.

      Usuń
  5. Rzeczywiście sukienka wyszła bardzo profesjonalnie i prezentuje się doskonale. ;3 Nigdy bym nie pomyślała, że własnoręcznie szyta. Krój to czarna magia- ale u mnie na razie uszycie czegoś oprócz poszewki to masakra. :D A przód może usztywniany ma być, bo jak się tak skacze, to żeby nie było wszystkiego widać, czy coś. ;) I oczywiście gratuluję wygranej w zawodach. Chyba też się dołączę do cichych fanek tańca irlandzkiego, bo niestety możliwości nauki w okolicy brak, milion innych pasji i trochę brak czasu. Ale to w sumie tylko wymówki ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Capall Mara , Blogger